poniedziałek, 24 października 2016

Sesja rodzinna/ dziecięca: jakiego fotografa wybrać?


Patrzysz na te piękne rodzinne zdjęcia znajomych i myślicie, że sami byście takie chcieli. Nic prostszego. Wystarczy wybrać fotografa i umówić się na sesję. Pytanie jak wybrać odpowiedniego fotografa?

środa, 19 października 2016

Mam firmę... a chcę mieć dziecko


Mam męża, syna i.... firmę. Jednoosobową firmę, w której spełniam się całkowicie i na chwilę obecną nie myślę o zmianach.
Gdy urodził się Kornel byliśmy pewni, że on nam wystarczy. Tym bardziej, że ciąża nie należała do najłatwiejszych okresów w naszym życiu. Zdecydowaliśmy o tym, że Kornel będzie naszym jedynym dzieckiem. Kornel zmienił wiele w naszym życiu.

poniedziałek, 26 września 2016

Ten facet ma już 5 lat!


Urodzony dokładnie 5 lat temu. Był naszym prezentem na drugą rocznicę ślubu. Zmienił nasze życie całkowicie i to jedynie na lepsze. Wniósł radość i codzienny uśmiech. Zmobilizował nas do zmian zawodowych, bo już nie staramy się o lepszą przyszłość dla siebie a o lepszą przyszłość dla niego.
Dał nam możliwość doznania najpiękniejszej miłości, miłości rodzicielskiej.

czwartek, 22 września 2016

Pyszne

Pyszne. To moje najnowsze "gazetowe" odkrycie. Za całe 7,99zł mogę do niego wracać co miesiąc i cieszyć się nowymi oryginalnymi przepisami oraz świetnie dopracowanymi zdjęciami potraw. Całe czasopismo to uczta dla oczu a gdy korzystam z niej kulinarnie to jest to również uczta dla podniebienia.

środa, 21 września 2016

Kruszyniany: Meczet, Mizar, Jurta Tatarska


Kto był w okolicach Białegostoku musiał słyszeć o szlaku tatarskim a co za tym idzie o dwóch najważniejszych miejscach - Kruszynianach i Bohonikach. My obraliśmy kurs na oddalone o 55km od Białegostoku - Kruszyniany. Położone w otoczeniu łąk i lasów. I ta cisza.

poniedziałek, 19 września 2016

Hybryda. Spróbowałam. Polubiłam... ale jak zaczęłam?


Lakiery hybrydowe już od jakiegoś czasu są prawdziwym hitem. Ja pierwszy raz skusiłam się na nie u kosmetyczki. Oczywiście je pokochałam. Utrzymywały się bez najmniejszych odprysków od półtora do dwóch tygodni a do tego nie niszczyły paznokci, co więcej nareszcie miały czas, żeby urosnąć.

czwartek, 15 września 2016

Gdańsk-Gdynia-Sopot cz. 2



Ostatni dzień to było nasze pożegnanie z pięknym polskim morzem. Postawiliśmy na gofry i spacer po plaży. Do tego celu wybraliśmy Gdynię i wyprawę pod Klif Orłowski. Naprawdę uwielbiam Sopot, że jest stąd wszędzie blisko, w około zielono, ale co tam o Sopocie, ruszamy nad Klif.

czwartek, 8 września 2016

Gdańsk-Gdynia-Sopot cz. 1


Do Trójmiasta wybraliśmy się na 5 dni. Od poniedziałku do piątku. Poszukując jakiegoś lokum na ten czas rozpatrywaliśmy wyłącznie opcję hotel ze śniadaniami bądź apartament. Z racji, że ceny hoteli w tym czasie osiągały dość spore kwoty postawiliśmy na apartament. Przez apartament należy rozumieć dwupokojowe mieszkanie z pełnym wyposażeniem.

niedziela, 21 lutego 2016

Kraków Dzień 2: Charlotte, Stare Miasto, Skład tanich książek itd...

6:30 budzę się. Kamil jeszcze śpi. Nie wiedząc dlaczego, nawet mając świadomość, że dzisiaj mogę swobodnie spać do późna to mój mózg każe powiekom podnieść się o 6:30. Cóż. Szybki przegląd fb, insta, yt. Ogarniamy się i na śniadanie. Padło na Charlotte na Starym Mieście. 

piątek, 19 lutego 2016

Kraków Dzień 1: Q Hotel, Introligatornia Smaku

7:57 rusza pociąg relacji Białystok-Kraków. Bezpośredni. Czas podróży? 6 godzin. Szczerze mówiąc ostatni raz jeździłam pociągiem PKP w dłuższą trasę jakieś 7 lat temu. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Intercity naprawdę zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Numerowane miejsca na biletach. Nie można kogoś "podsiąść" :) Do tego możliwość zakupu biletu przez internet. Odpowiednio wcześniej zakupiony bilet jest tańszy. Ja kupowałam bilet chyba z dwutygodniowym wyprzedzeniem z 20% zniżką (polecam). Do tego nie musimy go drukować. Wystarczy pokazać kontrolującemu na telefonie bilet internetowy. Wow! Pozytywne zaskoczenie. Punkt dla PKP Intercity.

Dojechałam około godziny 14. Nie powiem kto miał czekać na mnie na peronie z kwiatami. Wysiadam. Nie ma go (oczywiście męża). Cóż nie jestem zdziwiona. Zapewne biegnie z językiem na brodzie, bo w ostatniej chwili kupował kwiaty. Czekam 5 minut. Nic. Nawet telefon nie zadzwonił. Ok. Ja dzwonię. Słyszę: "Kaśka! Do jasnej ch***** tu nie ma jak podjechać. Jakie korki. Wyjdź z dworca i idź przed siebie". Standard. Żadnego "przepraszam". Biorę mój tobołek i idę. Wychodzę na powierzchnię. Coś okropnego. Wąskie ulice. Duży ruch. Zawracam i łapię pociąg (najlepiej bezpośredni do Tykocina). Chwila aby ochłonąć. Idę w boczną uliczkę. Piszę sms'em adres i czekam na moją taryfę z rzekomo prywatnym szoferem. Podjeżdża. Słucham całej litani na temat jazdy samochodem po Krakowie. Faktycznie. W drodze do hotelu stwierdzam, że jest źle. Słabo oznakowane w znaki pionowe jak i poziome, do tego tramwaje.
Dojeżdżamy do hotelu. W Krakowie nasz wybór padł na Q Hotel. Z hotelami Q możecie spotkać się w Gdańsku i Wrocławiu. Nie pamiętam, ale chyba mają 3 gwiazdki. Chociaż podróżujący zapewne już wiedzą, że trzy gwiazdki trzem gwiazdkom nie równe. Różnie bywa. Q hotel bardzo pozytywnie zaskakuje. Cena? 180zł za dobę. Jeżeli rezerwujecie internetowo i płacicie z góry cena to 165zł. Nie pamiętam jaka jest cena za śniadaniami. My zawsze decydujemy się na wersję bez śniadań.
Sam hotel robi baaaardzo dobre wrażenie.

niedziela, 17 stycznia 2016

Migdałek rósł, rósł, aż przerósł

Do 3 roku życia Kornel nie przyjął ani jednego antybiotyku, ale gdy poszedł do przedszkola... Nasza dobra passa zdrowotna się skończyła. Zaczęło się jedno wielko chorowanie. Tydzień w przedszkolu, trzy tygodnie w domu. Ciągłe infekcje. Zatkany nos, gardło a po roku pojawiły się infekcje ucha, ropienie, krwawienie i ostatecznie niedosłuch. W ciągu roku konsultowaliśmy się z trzema laryngologami. Pierwszy stwierdził, że nic nie widzi. Drugi, że to alergia. Po drugim laryngologu zrezygnowaliśmy. Dopiero logopeda zwróciła naszą uwagę, że Kornel wyjątkowo ciężko oddycha przez usta i zasugerowała nam przerośnięty migdałek. Rozumiecie to? Logopeda zauważyłam a laryngolodzy, alergolodzy, lekarze rodzinny nic. I dopiero trzeci laryngolog zauważył przerośnięty migdałek. Dostaliśmy wówczas sterydy na oczyszczenie nosa oraz antybiotyki na uszy. Po miesiącu mieliśmy pojawić się z decyzją co do wycięcia. Czytaliśmy wiele i opinie są różne. Aczkolwiek w rozmowach z rodzicami dzieci, które miały wycięte migdałek słyszeliśmy same pozytywy. Dzieci przestały chorować, zniknęło chrapanie, lepiej jedzą a u niektórych poprawił się aparat mowy.

piątek, 15 stycznia 2016

Nauka pisania z CzuCzu: Znam cyferki

Nauka trzymania kredki w dłoni była trudna! Co ja mówię! Nadal jest bardzo trudna. Plusem jest to, że Kornel wreszcie zaczął wykazywać chęć do pracy z kredką a najbardziej z mazakiem.
Z racji, iż samo kolorowanie idzie nam ciężko a linie proste dość dobrze, postanowiliśmy to wykorzystać i rozpocząć naukę pisania cyfr oraz liter.

Przy okazji nauki pisania wykorzystujemy ten czas na naukę pisania. I tak jak wypleniliśmy już "laź" i zastąpiliśmy je "jeden" tak "osie" na "pięć" jest nam trudno, ale cóż... nie poddajemy się.
Pedagod wciąż nam powtarza, że z nauką liczenia jest tak, że trzeba liczyć wszystko i wszędzie. Przy każdej nadażającej się okazji. Jeżeli to co liczymy jest blisko nas np. jabłka na stole to Kornel powinien dotykając liczyć. Powiem szczerze, że ta prosta metoda naprawdę przynosi skutek. Teraz, gdy proszę, aby policzył np. kwiatki na obrazku sam wyciąga paluszek, aby każdy policzyć.

Ale przejdźmy do Czuczu. Nie będę tutaj omawiała samej firmy. Jakie jest jej przesłanie, jakie ma produkty itd. Kto zna ten wie. Ten wie, że zabawa a przede wszystkim nauka z Czuczu to czysta przyjemność. Zarówno dla dziecka jak i rodzica.


Właśnie, gdy Kornel zaczął wykazywać chęć do pisania postanowiłam zainwestować w "coś" co nam pomoże rozwinąć umiejętność liczenia z pisaniem cyfr. Czuczu jest w tym idealne.

czwartek, 7 stycznia 2016

Alfabet ciast: Orzechowe ciastka z bekonem

Dzisiaj pierwszy post z serii "testów" przepisów Zofii Różyckiej, autorki książki "Alfabet ciast".

Na pierwszy ogień idą Orzechowe ciastka z bekonem.

wtorek, 5 stycznia 2016

Ugotowany

Pierwszy argument przemawiający za obejrzeniem tego filmu? Bradley Cooper. Drugi? Omar Sy.
Gdy myślę Bradley Cooper to dla mnie przede wszystkim "Poradnik myślenia" oraz "Snajper" "Kac Vegas" również zapisało się w mojej pamięci w pewien szczególny sposób. Cooper to niesamowity aktor, który w każdym z tych filmów mnie zaskoczył, który w każdym pokazał inną twarz. W jego wykonaniu każda postać żyje i na twarzy ma zarysowaną prawdziwą historię.
Co do Omara Sy to najbardziej zapamiętałam go z roli opiekuna w filmie "Nietykalni". Kto jest fanem serii X-Men to mógł go zobaczyć również tam w części "Przeszłość, która nadejdzie". Rzadko widziany aktor, a szkoda. 

Ugotowany. Gdy na plakacie zobaczyłam Coopera w roli kucharza to pomyślałam"O fajna komedia z gotowaniem w tle" (zaznaczam, że nie oglądałam żadnych zwiastunów, nie wiedziałam co mnie czeka), coś w stylu "Faceci w kuchni". Jakież było moje zaskoczenie...

Film zaczyna się od tego, że główna postać - Adam otwiera ostrygi. Liczy... gdy dochodzi do miliona, połyka ją, zapisuje w notesie i wychodzi. Nie towarzyszy temu żadna wesoła muzyka, żaden spacer po wypełnionej słońcem ulicy bądź zielonym parku...
Póżniej poznajemy historię Adama i to co istotne, to to, że ten ambitny facet był już na szczycie. Zdobył wyżyny i dwie gwiazdki Michelin. Po czym sięgnął dna. Popadł w nałogi. Stracił wszystko. Wraca po dwóch latach "do żywych" i owe milion ostryg to pokuta. Pokuta się kończy i pojawia się pozorny cel: trzecia gwiazdka Michelin. Dlaczego pozorny? Film tak naprawdę nie pokazuje jak Adam komponuje co raz to nowsze, doskonalsze dania. Nie pokazuje jego ewolucji kulinarnej a pokazuje jego ewolucję wewnętrzą. Jak zmierza się z dawnym dealerem, jak zmierza się z ideałem, jakim był jego mentor kulinarny. Gwiazdka w pewnym momencie nie staje się trofeum, gwiazdka to udowodnienie sobie, że wyszedł już na prostą, że teraz może być już tylko lepiej.
To jak wiele twarzy Cooper stworzył jest niesamowite. Od frustrata kulinarnego po oazę spokoju. Aktor najwyższych lotów, który poraz kolejny mnie nie zawiódł.

Polecam dla tych wszystkich, którzy w pewnym momencie się pogubili i stracili sprzed oczu prawdziwy cel życia. Stracili go, bo coś go przysłoniło. Coś tak naprawdę bardzo błachego i jak się okazuje, czasami należy usiąść, wszystko przemyśleć, może z kimś porozmawiać, aby dowiedzieć się, w którą stronę należy pójść.

Kasia

piątek, 1 stycznia 2016

Zofia Różycka "Alfabet ciast"


Autorka. Zofia Różycka. Nie dość, że tworzy wspaniałe przepisy to tworzy również piękne grafiki.
I tutaj moi drodzy coś Wam zdradzę. Cała grafika książki skusiła mnie do jej zakupu.