Mam męża, syna i.... firmę. Jednoosobową firmę, w której spełniam się całkowicie i na chwilę obecną nie myślę o zmianach.
Gdy urodził się Kornel byliśmy pewni, że on nam wystarczy. Tym bardziej, że ciąża nie należała do najłatwiejszych okresów w naszym życiu. Zdecydowaliśmy o tym, że Kornel będzie naszym jedynym dzieckiem. Kornel zmienił wiele w naszym życiu.
Szczególnie moim i to szczególnie pod względem zawodowym. To właśnie jego pojawienie i perturbacje zawodowe (o tym w innym poście) spowodowały, że zaczęłam na poważnie myśleć o własnej działalności. Firma zaczęła się rozwijać, klientów przybywało. Jak Kornel skończył 3 latka pierwszy raz zaświeciła się lampka pt. "drugie dziecko". Wówczas odsunęłam tą myśl, ze względu na firmę, wszystko szło fajnie. Szkoda zostawiać. Za rok pomyślimy. Kornel skończył 4 lata i wtedy już się lampka nie zapaliła, bo Kornel nas potrzebował. Wiele rzeczy zwaliło się na nas jak grom z jasnego nieba i trzeba było to przyjąć na "klatę". Kornel w wieku 4 lat porozumiewał się w tylko sobie znanym języku, miał zaburzenia integracji sensorycznej. Wtedy potrzebował nas najbardziej. Minął kolejny rok. Kornel kończy niedługo 5 lat i dzisiaj jego ulubione słowo to "katastrofa" i "niesamowite". Integracja sensoryczna to już tylko wspomaganie. Osiągneliśmy to wszystko wspólnie. Rodzice, terapeuci, wychowawcy i sam Kornel. A drugie dziecko? Tak, znowu zapaliła się lampka a konkretnie lampka żalu, że nie pomyśleliśmy o nim wcześniej, że byliśmy takimi głupimi egoistami sądząc, że jedno dziecko nam wystarczy. Ostatni rok szczególnie nas do tego zdopingował. Wzmocnił nas przede wszystkim psychicznie. Już wiemy, że poradzimy a ja wiem, że mogę odłożyć firmę na jakiś czas. Oczywiście myślałam o asystencie, ale wiecie jak to jest z asystentem, który w pewnym momencie będzie musiał mnie zastąpić? Będę musiała go wszystkiego nauczyć. Przekazać całą wiedzę. Jaka obawa nagle się pojawia? Gdy wrócę do pracy, asystent odejdzie założy własną działalność o takim samym profilu i zabierze moich klientów do siebie, obsługując ich po niższej cenie. Takich historii jest wiele i to jest chyba główna obawa osób, które same prowadzą swoją działalność. Nie ważne. Już wiem, że asystenta nie będzie a będzie po prostu zawieszona działalność. Na zapytania klientów nie będę odpowiadać "uda mi się Panią wcisnąć w sobotę o 18" a mówić "...niestety mam przerwę w pracy na czas nieokreślony". Do macierzyństwa trzeba dojrzeć, szczególnie, gdy ma się już te 30 lat i osiągnęło się COŚ zawodowo, bo wówczas trzeba z tego zrezygnować. Zrezygnować dla pięknej idei.
Szczególnie moim i to szczególnie pod względem zawodowym. To właśnie jego pojawienie i perturbacje zawodowe (o tym w innym poście) spowodowały, że zaczęłam na poważnie myśleć o własnej działalności. Firma zaczęła się rozwijać, klientów przybywało. Jak Kornel skończył 3 latka pierwszy raz zaświeciła się lampka pt. "drugie dziecko". Wówczas odsunęłam tą myśl, ze względu na firmę, wszystko szło fajnie. Szkoda zostawiać. Za rok pomyślimy. Kornel skończył 4 lata i wtedy już się lampka nie zapaliła, bo Kornel nas potrzebował. Wiele rzeczy zwaliło się na nas jak grom z jasnego nieba i trzeba było to przyjąć na "klatę". Kornel w wieku 4 lat porozumiewał się w tylko sobie znanym języku, miał zaburzenia integracji sensorycznej. Wtedy potrzebował nas najbardziej. Minął kolejny rok. Kornel kończy niedługo 5 lat i dzisiaj jego ulubione słowo to "katastrofa" i "niesamowite". Integracja sensoryczna to już tylko wspomaganie. Osiągneliśmy to wszystko wspólnie. Rodzice, terapeuci, wychowawcy i sam Kornel. A drugie dziecko? Tak, znowu zapaliła się lampka a konkretnie lampka żalu, że nie pomyśleliśmy o nim wcześniej, że byliśmy takimi głupimi egoistami sądząc, że jedno dziecko nam wystarczy. Ostatni rok szczególnie nas do tego zdopingował. Wzmocnił nas przede wszystkim psychicznie. Już wiemy, że poradzimy a ja wiem, że mogę odłożyć firmę na jakiś czas. Oczywiście myślałam o asystencie, ale wiecie jak to jest z asystentem, który w pewnym momencie będzie musiał mnie zastąpić? Będę musiała go wszystkiego nauczyć. Przekazać całą wiedzę. Jaka obawa nagle się pojawia? Gdy wrócę do pracy, asystent odejdzie założy własną działalność o takim samym profilu i zabierze moich klientów do siebie, obsługując ich po niższej cenie. Takich historii jest wiele i to jest chyba główna obawa osób, które same prowadzą swoją działalność. Nie ważne. Już wiem, że asystenta nie będzie a będzie po prostu zawieszona działalność. Na zapytania klientów nie będę odpowiadać "uda mi się Panią wcisnąć w sobotę o 18" a mówić "...niestety mam przerwę w pracy na czas nieokreślony". Do macierzyństwa trzeba dojrzeć, szczególnie, gdy ma się już te 30 lat i osiągnęło się COŚ zawodowo, bo wówczas trzeba z tego zrezygnować. Zrezygnować dla pięknej idei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz