wtorek, 5 stycznia 2016

Ugotowany

Pierwszy argument przemawiający za obejrzeniem tego filmu? Bradley Cooper. Drugi? Omar Sy.
Gdy myślę Bradley Cooper to dla mnie przede wszystkim "Poradnik myślenia" oraz "Snajper" "Kac Vegas" również zapisało się w mojej pamięci w pewien szczególny sposób. Cooper to niesamowity aktor, który w każdym z tych filmów mnie zaskoczył, który w każdym pokazał inną twarz. W jego wykonaniu każda postać żyje i na twarzy ma zarysowaną prawdziwą historię.
Co do Omara Sy to najbardziej zapamiętałam go z roli opiekuna w filmie "Nietykalni". Kto jest fanem serii X-Men to mógł go zobaczyć również tam w części "Przeszłość, która nadejdzie". Rzadko widziany aktor, a szkoda. 

Ugotowany. Gdy na plakacie zobaczyłam Coopera w roli kucharza to pomyślałam"O fajna komedia z gotowaniem w tle" (zaznaczam, że nie oglądałam żadnych zwiastunów, nie wiedziałam co mnie czeka), coś w stylu "Faceci w kuchni". Jakież było moje zaskoczenie...

Film zaczyna się od tego, że główna postać - Adam otwiera ostrygi. Liczy... gdy dochodzi do miliona, połyka ją, zapisuje w notesie i wychodzi. Nie towarzyszy temu żadna wesoła muzyka, żaden spacer po wypełnionej słońcem ulicy bądź zielonym parku...
Póżniej poznajemy historię Adama i to co istotne, to to, że ten ambitny facet był już na szczycie. Zdobył wyżyny i dwie gwiazdki Michelin. Po czym sięgnął dna. Popadł w nałogi. Stracił wszystko. Wraca po dwóch latach "do żywych" i owe milion ostryg to pokuta. Pokuta się kończy i pojawia się pozorny cel: trzecia gwiazdka Michelin. Dlaczego pozorny? Film tak naprawdę nie pokazuje jak Adam komponuje co raz to nowsze, doskonalsze dania. Nie pokazuje jego ewolucji kulinarnej a pokazuje jego ewolucję wewnętrzą. Jak zmierza się z dawnym dealerem, jak zmierza się z ideałem, jakim był jego mentor kulinarny. Gwiazdka w pewnym momencie nie staje się trofeum, gwiazdka to udowodnienie sobie, że wyszedł już na prostą, że teraz może być już tylko lepiej.
To jak wiele twarzy Cooper stworzył jest niesamowite. Od frustrata kulinarnego po oazę spokoju. Aktor najwyższych lotów, który poraz kolejny mnie nie zawiódł.

Polecam dla tych wszystkich, którzy w pewnym momencie się pogubili i stracili sprzed oczu prawdziwy cel życia. Stracili go, bo coś go przysłoniło. Coś tak naprawdę bardzo błachego i jak się okazuje, czasami należy usiąść, wszystko przemyśleć, może z kimś porozmawiać, aby dowiedzieć się, w którą stronę należy pójść.

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz