Od kiedy tylko pamiętam do czyszczenia obiektywów służyła mi mikrofibra. Przechowywana w małej kieszonce. Gdy już nie prezentowała się najlepiej - wymieniana. Mimo, że stosowałam tą metodę od kilku lat to nigdy nie byłam z niej w 100% zadowolona. Dlatego, też przy okazji zakupu nowej d750 dałam się namówić na gadżet jakim jest Lenspen.
Kształtem przypomina okrągły marker. Wykonany z porządnego plastiku. Długości około 10cm. Sam gadżet jest bardzo kompaktowy. Głównie z tego względu, że wewnątrz kryją się dwa narzędzia do czyszczenia soczewek.
Przy pomocy suwaka z wnętrza wysuwa się szczoteczka z naturalnego, sprężystego włosia. Nie jest ono bardzo sztywne, dzięki czemu nie porysujemy szkła.
Jednak najciekawsze kryje się pod nasadką z drugiej strony. Jest tam okrągła końcówka czyszcząca, która zawiera związek węgla, umożliwiający nam idealne usunięcie różnych zabrudzeń tłuszczu, smug bądź po prostu odcisków palców.
Przy czyszczeniu zauważycie, że z końcówki może minimalnie wytrącać się czarny pyłek. Nie obawiajcie się. Jest to naprawdę delikatne i na pewno nie doprowadzi do uszkodzenia soczewki.
Przy czyszczeniu zauważycie, że z końcówki może minimalnie wytrącać się czarny pyłek. Nie obawiajcie się. Jest to naprawdę delikatne i na pewno nie doprowadzi do uszkodzenia soczewki.
Dodatkowo w nakręcanej nasadce znajduje się element czyszczący samą końcówkę. Dzięki czemu, przy każdym zamknięciu końcówka jest regenerowana.
Dzięki małemu zaczepowi Lenspen możemy "zainstalować" w torbie i mieć go zawsze pod ręką. Czy to korzystacie z niego w warunkach domowych bądź w terenie. Zawsze jest czysty i gotowy do działania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz