poniedziałek, 12 października 2015

Weekend nad morzem: Dzień 1

Dawno nas tu nie było, a to dlatego, że nie jesteśmy zwolennikami postów "zapychaczy". Jeżeli nie mamy o czym pisać to po prostu nie piszemy. Aczkolwiek dzisiaj mamy dla Was relację z naszego weekendowego wyjazdu nad morze. Niektóre odwiedzone miejsca były zaplanowane a niektóre to całkowity spontan. W wyprawie nie uczestniczył Kornel, bo wiecie ... to był wyjazd tylko mamy i taty.

Do Gdańska mamy jakieś 370km. Wyruszyliśmy o 6 i o 11 byliśmy już na miejscu. Ale... co jest najfajniesze w podróży samochodem? To, że można odwiedzić miejsca przez które przejeżdżamy. Tak właśnie było z naszym mroźnym biegiem na zamek w Nidzicy. Oczywiście tłumaczę mojemu cudownemu mężowi, że wejście jest z prawej strony, "nie nie, chodź tu przejdziemy przez park, kawałeczek pod górkę i jesteśmy na miejscu". O zgrozo! Po co wejść po schodach jak cywilizowany człowiek, lepiej wspinać się po schodach jak małpeczka :)



Ach, ta radość ze zdobycia szczytu!!!





Jeszcze tylko ponowne ustawienie trasy i ruszamy.
P.S. Polecam na Statoil herbatkę mango-truskawka.


Po prostu ... piękny widok


Gdańska Starówka.





Być w Gdańsku nie mieć zdjęcia z Neptunem?












Czas na obiadek i tutaj postawiliśmy na schowaną w bocznej uliczce Bohemię. Typowo czeska restauracja. 






I teraz tak... Jedzenie (bo o to w restauracji GŁÓWNIE chodzi) wyśmienite. Ja postawiłam na pierś po prasku w smetanie. Jak widzicie jest to spora porcja jedzenia. Mięsko mięciutkie, nie wysuszone na wiór, idealny sos z grzybami, pomidorami i cebulą. Do tego ziemniaki opiekane. Zdecydowanie polecam. Natomiast, jeżeli chodzi o obsługę to wielki minus! Gdy weszliśmy do restauracji był tam tylko jeden gość. Wszystkie PANIE kelnerki schowały się za barem i trzeba było ich szukać. Na napoje czekaliśmy 10 minut. Obydwoje mieliśmy wrażenie, jakbyśmy byli obsługiwani totalnie od niechcenia.


... kierunek Gdynia


I tutaj taka niespodziewana wyprawa. Mianowicie jadąc nad morze, usłyszeliśmy w radio, iż do nabrzeża francuskiego zacumowały chińskie okręty. Z racji, iż pierwszy dzień nie był sztywno zaplanowany zdecydowaliśmy się jechać. Kolejka do wejścia na okręt była nie mała. Czekania na jakieś 20-30 minut. Kontrola czy nie wnosicie na pokład broni itp. i możecie zwiedzać te wielkie okręty.










Muszę przyznać szczerze, że jeżeli chodzi o organizację i pomoc ze strony służb chińskich to byłam pod wrażeniem. Rodziny z dzieckiem mogły zostawić wózeczki pod wiatą a jeżeli chodzi o osoby niepełnosprawne to służby je wnosiły. Podchodzili do fotografujących czy zrobić im wspólne zdjęcie i sami chętnie pozowali do zdjęć. 


I nareszcie woda... Dużo wody!!!


Cóż mogę napisać - Zdobywca :)


Ja i polskie morze po raz pierwszy i chyba nie ostatni.

Kasia
Kamil

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz